Koronawirus vs. spedycja c.d. …
Mateusz Hawrot, 2020-02-24 11:35:34
Tygodnie mijają, a koronawirus dalej zbiera śmiertelne żniwo i nie zamierza odpuszczać. W tym tekście pominiemy jednak aspekt zdrowotny i aktualizowane co dzień statystyki kolejnych zgonów. Zajmiemy się wymiarem gospodarczym, który nie tylko przez skalę epidemii, ale przez poważne komplikacje organizacyjne już wpływa na sytuację wielu polskich i europejskich przedsiębiorstw.
Przeciągająca się epidemia koronawirusa powoduje dalsze opóźnienia w transporcie z Chin. W okolicach chińskiego Nowego Roku zawsze jest spowolnienie w kontaktach handlowych z Chińczykami, lecz teraz przerwa wakacyjna znacząco się wydłuża… Porty są otwarte, ale w Chinach brakuje ludzi do pracy. Nie ma kto obsłużyć terminali, transportu, ładunków. Kwarantanna i blokady dróg wprowadzone po to, by ograniczyć rozprzestrzenianie się koronawirusa, paraliżują ruch, a pracownicy siedzą w domu.
Epidemia doprowadziła do zamknięcia około 80% chińskich fabryk. Nawet jeśli w najbliższym czasie część z nich szybko się otworzy, to te wciąż zamknięte dalej powinny stanowić niestety aż 60% całości.
Cierpią wszyscy. Obecna sytuacja sieje spustoszenie w transporcie. Dziś zawieszone, anulowane czy puste rejsy do Chin nikogo nie dziwią. Sytuacja jest nieciekawa, wyobraźcie sobie setki tysięcy kontenerów, których nie można załadować na statki. Coraz większa liczba firm żeglugowych (armatorów) obejmuje Chiny tzw. „blank sailings”, co oznacza, że te wielkie kontenerowce po prostu nie zawijają do chińskich portów. Nie zostawiają tam zatem również pełnych, czy pustych kontenerów przywożonych z Europy, Afryki, Australii i obu Ameryk. Problem dotyczy zwłaszcza kontenerów chłodniowych (Reefer Containers), których już po prostu brakuje w skali całej Europy.
Importerzy martwią się dzisiaj głównie przerwą w dostawach. Jednak powinni niestety zacząć martwić się dwoma innymi słowami dobrze znanymi w transporcie morskim, a mianowicie opłatom „demurage” i „detention” – opłatami związanymi z nieuzasadnionym przestojem kontenera. Postój kontenera załadowanego oznacza koszty. W zależności od tego na jakim warunku Incoterms płynie ładunek, koszty nadprogramowego postoju kontenera w porcie, przy fabryce, czy gdziekolwiek po drodze (ale nie na statku) poniesie albo Eksporter (sprzedawca), albo Importer (kupujący). To oznacza, że po wielu tygodniach postoju kontenera, armator będzie oczekiwał uregulowania kosztów związanych z „nieuzasadnionym postojem”. Koszty te mogą być horrendalne.
Bywa, że Importer, który z różnych przyczyn nie był w stanie podjąć kontenera w wymaganym czasie, po uzyskaniu informacji o dodatkowych, niemałych kosztach, po przekalkulowaniu decyduje się na porzucenie kontenera. Takie kontenery są po jakimś czasie otwierane (zazwyczaj w wyniku postępowania sądowego), a ich zawartość zbywana jest w drodze licytacji (jak w popularnym programie „Wojny kontenerowe”). Jednak rzecz nie dotyczy kontenerów chłodniowych. W tych bowiem znajdują się produkty ulegające łatwo zepsuciu, na przykład mięso, czy owoce. Po kilku miesiącach postoju ładunki z „reeferów” nadają się wyłącznie do utylizacji. Obawiamy się, że możemy mieć teraz plagę takich „porzuconych” kontenerów.
Problemy mają także firmy, które importują towary z Chin, a jak wiadomo, takich przedsiębiorstw z roku na rok w Polsce przybywa. Chińczycy naprawdę odpowiadają za produkcję w takich branżach, o których nawet nie mamy pojęcia. Zaraz w Chinach skończą się zapasy towarów cennych dla polskich firm z różnych stron biznesu.
Zadziała prosty, ale przykry mechanizm: mniejszy import wymusi na tych firmach podwyżkę cen, by przetrwać w sytuacji opóźnień. Wzrośnie marża na produkty sprzedawane w Polsce. A to możemy odczuć wszyscy. Scenariusz, w którym z powodu epidemii szalejącej w Chinach, gwałtownie wystrzelą w górę ceny niektórych produktów i usług w naszym kraju, wcale nie jest nieprawdopodobny. Nie należy tego lekceważyć. Koronawirus to nie “sprawa chińska” czy “azjatycka”. To problem, na którego rozwiązaniu powinno wszystkim zależeć, bo konsekwencje dawno wykroczyły poza Chiny. Powrót do normalności na wielu płaszczyznach zajmie sporo czasu nawet w przypadku ustąpienia epidemii. Ustąpienia, którego na razie na horyzoncie nie widać… Oczywiście, wszyscy mocno życzymy sobie jak najszybszego rozwiązania problemu koronawirusa, oby w końcu pomyślnie udało się opanować epidemię a wszystkim chorym szczęśliwie powrócić do zdrowia. Bo zdrowie ludzi jest najważniejsze.