Strajki w portach nie poprawiają sytuacji na rynku transportowym
Niezbyt korzystna passa dla gałęzi logistycznej trwa. Niedawno pisaliśmy o statkach, które utknęły na Morzu Czarnym, opóźnieniach i zastojach w największym porcie na świecie przez wzgląd na lockdown, a obecnie dochodzą do tego strajki – mające miejsce nie w jednym, a kilku portach. Strajki w Niemczech, strajki w Wielkiej Brytanii, strajki w Belgii…
Zatrudnieni w porcie w Hamburgu powiedzieli „dość” i zaczęli strajkować pierwszy raz od przeszło trzydziestu lat. W czerwcu do działań dołączyli także pracownicy portu Antwerpia-Brugia oraz kolei brytyjskich. W tym drugim przypadku również możemy mówić o największym po 1989 roku zrywie, który znacząco wpływa na utrudnienia w ruchu. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że owo nasilenie niezadowolenia w branży ma miejsce wtedy, gdy porty po obu stronach Atlantyku zatłoczone są do granic możliwości. W taki sposób, w jaki od lat nie miało to miejsca. 🙁
Niemieckie fiasko negocjacji
Czerwcowy protest objął pięć portów – w Hamburgu, Bremie, Bremerhaven, Wilhelmshaven i Emden. Wzięło w nim udział dwanaście tysięcy pracowników. Ze względu na rosnąca inflację, dotykającą rynki i gospodarstwa domowe nie tylko w Europie, ale i na świecie, strajkujący związkowcy żądają ponownej negocjacji kontraktów z pracodawcami z Centralnego Stowarzyszenia Niemieckich Portów Morskich – z niemieckiego Zentralverband der deutschen Seehafenbetriebe. Jak wskazują dane zastane, inflacja w strefie euro osiągnęła blisko osiem procent.
Niemieccy związkowcy postulują czternaście procent podwyżki w ciągu jednego roku. Znacząco rozmija się to z propozycją ze strony pracodawców, którzy proponują siedem procent w rozłożeniu na dwa lata. Póki co nie udało się osiągnąć porozumienia między dwoma grupami, a negocjacje utknęły w martwym punkcie. Cytując szefową ZSD, Ulrike Riedel za stroną namiary.pl:
„Poziom płac w niemieckich portach morskich jest stosunkowo wysoki. W ostatniej rundzie negocjacji, biorąc pod uwagę trudny obecnie poziom inflacji, złożyliśmy ofertę, która rekompensuje straty naszych pracowników w płacach realnych. Oferta ta jest zgodna z wieloma innymi aktualnymi układami zbiorowymi. Fakt, że w warunkach obecnego kryzysu ogłaszane są strajki, jest całkowicie nie do przyjęcia”.
Do czego nas to prowadzi?
Zgodnie z raportem opracowanym przez ekspertów z Instytutu Gospodarki Światowej w Kilonii, aż 150 tysięcy kontenerów stoi w korkach przed Hamburgiem i Bremerhaven. Nie mogą zostać rozładowane czy załadowane, zatem właścicielom generują one kolejne straty. Strajki trwające w Niemczech dokładają swoje „pięć groszy” do chronicznego zjawiska większego natężenia ruchu środków transportu.
Obecnie na Morzu Północnym w kolejce na wejście do portów Hamburg i Bremerhaven oczekuje ponad trzydzieści statków. Następne są w drodze. Czas oczekiwania na wpłynięcie wynosi już… dwa tygodnie (!). Ogólnego spojrzenia na sytuację nie poprawia fakt, że trwające prace nad niemieckimi sieciami kolejowymi generują kolejne zatory – tym razem na linii porty-ląd. A place kontenerowe w hamburskich terminalach wypełnione są w blisko dziewięćdziesięciu procentach…
Zakorkowana Antwerpia
Przykład z Hamburga wzięli również dokerzy z portu Antwerpia-Brugia, który jest drugim co do wielkości w Europie pod względem wielkości przeładunków i największym w kontekście eksportu. Tam również manifestacja oscyluje wokół podniesienia pensji. Ale nie tylko – strajkujący zwracają uwagę na niewystarczający dialog społeczny i konieczność większych inwestycji publicznych. W maju podobny zryw uniemożliwił działalność portu.
Nie napawa optymizmem także to, że i tutaj zatłoczenie jest ogromne. Zgodnie z szacunkami operatora barek Contargo czas oczekiwania w tym porcie wzrósł z 33 godzin w maju do 46 w czerwcu.
Podążając za danymi przekazanymi przez project44 możemy choć odrobinę odetchnąć z ulgą. Wydaje się bowiem, że w ostatecznym rozrachunku belgijski portowy strajk nie ma szczególnie istotnego wpływu na czas postojowy. Niestety jest też i druga strona medalu – opóźnienia przesyłek z Europy na teren Stanów Zjednoczonych choć zmniejszyły się o blisko czterdzieści procent – biorąc pod uwagę najwyższe wartości odnotowane w styczniu, to nadal są zdecydowanie za wysokie biorąc pod uwagę sezon letni. Zgodnie z przewidywaniami ekspertów z project44 znaczącej poprawy w terminowości dostaw na trasach transatlantyckich w tym roku spodziewać się nie powinniśmy.
Stojąca brytyjska kolej
Również i w Wielkiej Brytanii kolorowo nie jest. Negocjacje ze związkami zawodowymi nie doprowadziły do zakończenia największych od trzydziestu lat strajków na kolei, a podróżujący muszą brać pod uwagę ogromne opóźnienia oraz zakłócenia w transporcie kolejowym.
Głównym powodem manifestacji są niewystarczające zarobki oraz warunki pracy na kolei. Rozwiązaniem protestów postanowił zająć się premier Boris Johnson, który zezwolił operatorom kolejowym na korzystanie z usług pracowników tymczasowych. Takie posunięcie nie spodobało się związkom zawodowym, które uznały sytuację za niebezpieczną i – być może – łamiącą postanowienia prawa międzynarodowego.
W tej sytuacji chciałoby się samemu zastrajkować i powiedzieć „dość” tak licznym problemom, przed którymi stoi cała branża transportowa. Wyzwanie za wyzwaniem, opóźnienie za opóźnieniem, a za nami już połowa 2022 roku…
Źródła: gospodarkamorska.pl, namiary.pl, intermodalnews.pl, logistyka.rp.pl, logistics-manager.pl, portalmorski.pl, businessinsider.com.pl, nakolei.pl.